widziałem Jezusa

sypiam bardzo dobrze. nigdy nie budzę się w nocy...

od dzieciństwa wierzę w Boga. wychowałem się w społeczności, dla której Bóg, Pan Jezus, Biblia i modlitwa zajmują najważniejsze miejsce. od dziecka, czyli praktycznie od ponad 30 lat, miałem wpajane, że należy czytać Biblię (najlepiej codziennie) i modlić się (najlepiej bez ustanku). już jako dziecko znałem większość historii biblijnych. przyszedł też czas, że sam zacząłem czytać Pismo Święte i choć w jego trakcie nasuwało mi się wiele pytań, na które nie znałem odpowiedzi – czytałem dalej. po pewnym czasie złapałem się na tym, że czytając – myślę o czymś zupełnie innym i tak na dobrą sprawę, nie wiem o czym czytam. z modlitwą było podobnie: wymawiane te same zwroty, prośby, podziękowania i… praktycznie żadnych emocji. z czasem więc całkiem zaniechałem czytania i modlitwy, bo nie widziałem w tym żadnego sensu. cały czas jednak uczęszczałem do kościoła na nabożeństwa, byłem obecny na różnych zjazdach i campach. wszędzie podkreślano ważność modlitwy i czytania Słowa Bożego, a ja nie modliłem się i nie czytałem Biblii. zacząłem nawet wątpić w istnienie Boga, bo nigdy nie odczuwałem Jego obecności w moim życiu. z tego powodu przytłaczały mnie wyrzuty sumienia i poczucie winy, które z kolei prowadziły do przekonania, że nie będę zbawiony. no bo skoro nie czytam Biblii i nie modlę się, to jak ON może mnie zbawić??? czułem się z tym coraz gorzej. stan ten trwał kilkanaście lat…

sypiam bardzo dobrze. nigdy nie budzę się w nocy. kiedy już śpię, nie sposób mnie obudzić, nawet rano mam problemy ze wstawaniem... nagle, od pewnego czasu, bez żadnego powodu zaczynam budzić się w środku nocy i rozmyślać na różne tematy, o których nie mam czasu pomyśleć w ciągu dnia. wiecie, rodzina, dzieci, praca, codzienne obowiązki, a wieczorem nie ma już siły na nic. na początku tego roku, pewnej nocy budzę się ok. godziny 3.oo. natarczywie myślę na temat Stwórcy i mojego stanu duchowego. ze złością pytam Boga: dlaczego, dlaczego nie potrafię się modlić, dlaczego nie czytam Twojego Słowa?! co jest ze mną nie tak? no, co jest ze mną nie tak? i nagle, w jednej chwili… widzę siebie stojącego na ulicy. otaczają mnie zwykłe budynki mieszkalne, ale to nie one przyciągają mój wzrok, tylko niebo i chmury, które kłębią się ponad nimi. patrzę zafascynowany w to niebo i widzę, że chmury rozstępują się, a spomiędzy nich wyłania się zadziwiająca i niesamowita światłość. światłość jakiej nigdy wcześniej nie widziałem i nie doświadczyłem. jednocześnie czuję jakieś fizyczne napełnienie! to jest niezwykłe, wspaniałe i cudowne! uczucia tego nie potrafię opisać, po prostu ogarnia mnie coś niesamowitego, fascynującego i nadzwyczajnego! to Pan Bóg uchyla przede mną rąbka nieba i pokazuje mi ułamek Swojej Chwały! w tej chwili słyszę Jego głos: piotr, to, co do tej pory robiłeś, jak czytałeś Pismo Święte, jak się modliłeś jest… NIEWAŻNE. zobacz. to jestem JA. tutaj chodzi o MNIE…. SZOK… 

sypiam bardzo dobrze. nigdy nie budzę się w nocy… ale tej nocy doznałem czegoś niesamowitego! w jednej chwili zrozumiałem wszystko. czytanie Biblii nie da mi zbawienia, a moje dotychczasowe modlitwy nie wznosiły się ponad sufit pomieszczeń, w których przebywałem. zrozumiałem, że moje prośby, ba, nawet podziękowania nie miały znaczenia. wobec Bożej Mocy nic innego na ma sensu, jak tylko oddać Bogu cześć i chwałę. Boże! Jesteś Wielkim i Cudownym Stwórcą. Tobie Cześć i Chwała. wywyższam Cię i uwielbiam. Panie, pragnę Twojej obecności… płakałem i modliłem się jak nigdy wcześniej. wszystkie moje rozterki zostały rozwiane tej nocy. Pismo Święte czytam. Bóg pokazuje mi niesamowite rzeczy w Swym Słowie. moje duchowe życie obróciło się o 180 stopni. nic nie jest takie samo jak było przed tą nocą. Panie Boże, dziękuję Ci bardzo i pragnę więcej. 

piotrek