z cyklu cud na ulicy - przemek (cz. I)

łzy same płynęły po policzkach... ale po kolei. 
po zwykłym dniu pracy, po spotkaniu na przystanku niebo pojechałem zobaczyć mieszkanie w którym zamieszka przemek. to była kawalerka. szara, zagracona z poobdzieranymi ścianami a jednak piękna.
wszystko zaczęło się parę miesięcy temu gdy po raz pierwszy spotkałem na ulicy przemka (to nie jest jego prawdziwe imię). bardzo mozolnie poruszał się kulejąc na dwie nogi. jego twarz była prawie bez wyrazu, smutna. miał brodę, wyglądał na czystego, ale zapach zdradzał jak się później okazało, że mieszka na ulicy od 14 lat. zniszczony świat go nie oszczędzał. wychował się w sierocińcu, a prosto z niego w wieku 18 lat trafił po raz pierwszy na ulicę. po paru latach wyrwał się ze spania na klatkach schodowych i wiecznym tułaniu po zakamarkach szczecina. założył rodzinę i szybko pojawił się ukochany syn. jego firma stolarska prosperowała. aż „ktoś” stwierdził, że jest mu za dobrze. drobny błąd podatkowy po walkach z fiskusem doprowadził do bankructwa przemka firmę, poczucie jego własnej wartości, aż w końcu relacje z synem i żoną. oszołomiony problemami trafił ponownie na ulicę. gdy opowiadał mi swoją historię łzy leciały mu po policzkach jak tylko wspominał o swoim dziecku. wielokrotnie się spotykaliśmy w przeciągu ostatnich miesięcy. modliłem się za jego kolana i chwała Bogu, bo dziś nie kuleje! nigdy nie miał roszczeń, czy wymagań bezdomnego, ale zawsze powtarzał, że ma tylko dwa marzenia. spać jak człowiek i po latach przytulić swoje dziecko. każde nasze spotkanie kończył: módl się za mojego syna! przemek podjął niedawno, zaskakując wszystkich, potężną decyzję. poprosił o zanurzenie w wodzie i wyznał, że Jezus jest jego zbawicielem! 
od pierwszego dnia gdy spotkałem przemka, modliłem się o to żebym mógł jakoś mu pomóc. Bóg działa poprzez ludzi. i tak na przystanku pojawiła się idea, aby wynająć dla naszego bezdomnego brata mieszkanie. właśnie wczoraj byłem oglądać kilka metrów kwadratowych szczęścia na ziemi i oczyma wyobraźni widziałem wszystko… widziałem, że miejsce będzie świeże, że znajdą się niezbędne meble i wyposażenie. 
gdy wracałem do domu, to łzy same płynęły mi po policzkach i uwielbiałem Boga! On jest wielki.

wiem, że przemek już niedługo zrealizuje wszystkie swoje marzenia. będzie spał jak człowiek i w końcu przytuli swojego syna. 

jeżeli chcecie pomóc przemkowi, to prosimy o kontakt. 
radek w imieniu przystanku niebo