na ulicy - idź!
dzielnica golęcin. to jedno z tych miejsc, które szczecinianie niechętnie odwiedzają, a już na pewno nie samotnie…
z prawej strony śmietniki i wyrzucone rozsypujące się gnijące meble. z lewej sklep monopolowy i obskurna brama kamienicy. z tyłu ruiny postoczniowej hali produkcyjnej. właśnie w takim miejscu wczoraj służył kościół uliczny. gdy zaczynaliśmy modlitwą poczułem coś wyjątkowego i wiedziałem, że mimo otoczenia będzie wyjątkowo. poczułem niesamowite napełnienie, przeszywające ciarki w moich nogach i ich wzmocnienie. wszystko stało się jasne – idź!!!
poszedłem!
zaczęła grać muzyka z głośników. pootwierały się okna i bramy i na puste ulice wyszły garstki ludzi.
ania z mężem
stali pod wielkim drzewem koło śmietnika i słuchali. podszedłem i zaczęliśmy rozmawiać. ania opowiedziała, że jest po wylewie i w sumie to czuje się dobrze, ale od lat chodzi z przeszywającym bólem głowy. zapytałem, czy chce się pozbyć bólu i usłyszałem, że już się do niego przyzwyczaiła. jej mąż naciskał i w końcu zgodziła się na modlitwę. Jezus cię kocha! usłyszała te słowa ode mnie i w kilku słowach wypędziłem ból. była zaskoczona… potrzyła na mnie i jej oczy rozjaśniały. nie boli! na prawdę nie boli! powiedziałem im o Jezusie. poczęstowali mnie czereśniami i wsiedli do tramwaju.
chłopak o kulach
po drugiej stronie ulicy siedziała grupka młodych chłopaków. jeden z nich był o kulach. nie wyglądali na przyjaznych, a ja wiedziałem mimo strachu, że mam do nich podejść. przeszedłem przez ulicę, a oni ruszyli w głąb bocznej uliczki. szedłem za nimi jakiś czas, aż w końcu jeden z nich się odwrócił i grzecznie zapytał. czego! przestałem się bać, bo wiedziałem z Kim byłem. porozmawialiśmy chwilę, ale nie znalazłem wśród nich wiary.
maciek i piotrek
dwóch nastolatków stało przy przystanku i paliło jakieś świństwo ze szklanej rurki. w trakcie rozmowy zauważyłem, że jeden z nich miał niesprawny palec wskazujący. spytałem co się stało i maciek pokazał mi bliznę od nasady kciuka aż do końca palca. przecięte ścięgna i nerwy. palec był sztywny i bez czucia. zaproponowałem modlitwę. piotrek chciał pomóc, więc poprosiłem go żeby złapał za chry palec kolegi, a ja modliłem się nakładając ręce właśnie na piotrka. zanim zacząłem opowiedziałem im o Jezusie. palec zaczął się lekko zgnać a Piotrek poczuł niesamowity żar w plecach. pomodliłem się jeszcze raz i maciek ścisnął całkowicie pięść razem z uzdrowionym palcem. postali jeszcze chwilę słuchając ewangelii z głośników i wsiedli do tramwaju.
maciej
siedział 11 lat w więzieniu. wyszedł kilka tygodni temu i dowiedział się od lekarza, że zostało mu kilka tygodni życia. rak złośliwy. powiedziałem mu o Jezusie i o Jego mocy. zgodził się na modlitwę, po której zobaczyłem w jego oczach niedowierzanie. powiedział mi, że poczuł coś niezwykłego. dreszcze i ciepło. powiedział, że pójdzie do lekarza sprawdzić…
jeżeli chcesz cudów, to pójdź! Bóg wzmocni twoje nogi, da moc i pokieruje twoimi ustami…
chwała Bogu! ja chcę więcej i więcej!
jak wsiadałem do auta zobaczyłem panią, która siedziała w oknie i patrzyła na sceny kościoła ulicznego. była wzruszona... bezcenne
radek